-->

niedziela, 12 maja 2019

Pyszny podagrycznik

Podagrycznik pospolity przez wielu ogrodników, działkowców postrzegany jako utrapienie, bo gdy się już pojawi jest nie do wyplenienia. Ja też początkowo w ten sposób podchodziłam do tej rośliny. Ale od kilku lat cieszę się z jej obecności na mojej działce i korzystam z jej dobrodziejstwa.
Podagrycznik to roślina z rodziny selerowatych, która rośnie całymi połaciami w miejscach cienistych, bogatych w azot. Bylina ta osiąga wysokość od 30 do 100 cm. Łodygi ma silne, puste w środku, kanciaste i bruzdowate. Liście są charakterystyczne, podłużnie jajowate, nierówno pikowane, u góry trójdzielne. Kwiaty białe, drobne, tworzące duże baldachy.
Podagrycznik w medycynie ludowej stosowany był już od czasów starożytnych, przede wszystkim w leczeniu chorób reumatycznych, dny moczanowej i rwy kulszowej. Napary z podagrycznika polecano jako uspokajające, moczopędne i przeciwzapalne a także regulujące przemianę materii. Herbatkę z suszonych liści podawano w przypadku podagry, hemoroidów, stanów zapalnych nerek i pęcherza moczowego, również pomocniczo w kamicy nerkowej. Zewnętrznie wykorzystywano podagrycznik na oparzenia i bolące stawy. Zaś roztarte świeże liście działają odstraszająco na owady oraz łagodzą świąd i stan zapalny po ukąszeniach.
Regionalne nazwy tej rośliny to: śnitka, gierz, girsz, kozia stopka, barszcznica.
Podobno królowa Jadwiga jadła na śniadanie barszcz ze śnitką zakupioną na krakowskim targu.
A ja polecam zupę szczwiowo - podagrycznikową. Proporcje szczawiu i podagrycznika mogą być dowolne, wg smaku. Robiłam też zupę z samego podagrycznika, również bardzo mi smakowała. Wskazanym dodatkiem jest oczywiście jajeczko od "szczęśliwej" kury:)
Kolejną propozycją kulinarnego wykorzystania podagrycznika są ziemniaki z podagrycznikiem. Korzystam z przepisu zamieszczonego na blogu White and red onions. Bardzo mi smakują.
Trzecią moją propozycją jest tarta z podagrycznikiem, szpinakiem i twarogiem. I znów proporcje szpinaku i podagrycznika dowolne (u mnie tym razem pół na pół).Tartę zrobiłam na cieście orkiszowym wg następującego przepisu:
Składniki na spód:
250 g mąki orkiszowej
100 g zimnego masła
1 jajko
1/4 łyżeczki soli
3 łyżki zimnej wody
Wykonanie:
Mąkę przesiać z solą na stolnicę, dodać pokrojone w kostkę masło, siekać nożem, aż masło połączy się z mąką w formę grudek. Roztrzepać jajko z wodą i dodać do ciasta. Wymieszać nożem i czubkami palców zagnieść szybko ciasto. Z ciasta uformować kulę, zawinąć w folię i włożyć na 30 min. do lodówki. Schłodzone ciasto rozwałkować na grubość ok. 4 mm i wyłożyć nim formę do tarty. Ponakłuwać widelcem. Podpiec w piekarniku nagrzanym do 200 stopni przez ok. 15 min.
W tym czasie przygotować nadzienie:
200 g podagrycznika
200 g świeżego szpinaku
350 g twarogu
200 ml mleka
3 jajka
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
sól, pieprz
20 g masła
50 g żółtego sera
szczypiorek (u mnie leśny)
Wykonanie:
Masło roztopić na patelni wrzucić posiekany niezbyt drobno podagrycznik i całe liście szpinaku. krótko podsmażyć. Twaróg, mleko, jajka połączyć na gładką masę, doprawić solą, pieprzem i gałką muszkatołową. Na podpieczony spód wyłożyć podagrycznik ze szpinakiem i zalać masą serową. Posypać szczypiorkiem i startym żółtym serem. Ponownie wstawić do piekarnika i zapiekać do ścięcia masy i lekkiego zrumienienia ok. 25 min.

To tylko niektóre możliwości wykorzystania podagrycznika. wybrałam je dlatego, że miałam zdjęcia ostatnio robionych potraw. Polecam też pesto (z wszystkich chwastów jest pyszne, a możliwości dodatków nieograniczone).
Planuję też nastawić ocet z podagrycznika - ma takie same właściwości jak napary, jest bardzo prosty do wykonania i ma bezterminowa datę spożycia. Dodam fotkę, jak nastawię.

środa, 29 kwietnia 2015

Kwiatki i pszczółki

Bardzo lubię ten czas w roku, kiedy kwitną tulipany, drzewa owocowe, a trawa ma tak intensywny kolor, jak już nigdy potem.

sobota, 18 kwietnia 2015

I u mnie już wiosna

Moja działka znajduje się pod lasem, na wschodniej stronie. W związku z tym dłużej leży tam śnieg, dłużej ziemia jest zamarznięta i tym samym dłużej muszę czekać na pierwsze oznaki wiosny. Później też sieję i sadzę wszystkie warzywa, za to trochę dłużej mi one owocują.
W tym roku zima była bardzo łagodna, nawet na wschodzie, ale i tak musiałam dłużej niż inni czekać na wiosnę na mojej działce. Ale przyszła w końcu i do mnie.

piątek, 30 stycznia 2015

Odkurzam...

Po ponad trzech latach nieobecności postanowiłam tu trochę posprzątać, odkurzyć stare śmieci, aby być gotową do wiosny. W prawdzie, w związku z pracą zawodową, nie mam już zbyt wiele czasu na uprawę mojej działki, ale zawsze chętnie spędzam tam wolny czas. Brakuje mi też możliwości śledzenia zmian zachodzących na tych moich rabatkach, grządkach i różnych innych zielonych zakątkach, jaką dają zamieszczane tu wpisy i dokumentacja fotograficzna.
Odświeżyłam więc na dobry początek szatę graficzna bloga.
No i pochwalę się jeszcze moimi weekendowymi zakupami:
pojemnik w wiosenne kwiaty design Judith Glover, spory, bo ma ok. 2l pojemności, będzie świetny np. na ciasteczka.

No i jeszcze dwie książki, nabyte z myślą o wiosenno-letnim sezonie:

Powiem szczerze, że jestem pod ogromnym wrażeniem "Pysznych chwastów" Małgorzaty Kalemby-Drożdż. Szczególnie cenione i polecane są właśnie te, które rosną na mojej działce: mniszek lekarski, pokrzywa, stokrotka pospolita, bluszczyk kurdybanek, podagrycznik pospolity, żółtlica, koniczyna, fiołek wonny. Nie myślcie sobie, że są tam jakieś dziwne, nie nadające się do jedzenia rzeczy. Wprost przeciwnie - przepisy są bardzo zachęcające, a zdjęcia potraw sprawiają, że "ślinka cieknie", oto dowód:

Pierwszy raz nie mogę się doczekać, kiedy na mojej działce zaczną rosnąć chwasty.
Życzę miłego weekendu.

piątek, 16 grudnia 2011

Mam szczęście:)

W tym miesiącu dopisało mi wyjątkowe szczęście i wygrałam szybką rozdawankę w Domowych Klimatach oraz candy w Magicznym Zakątku. Od Agi z Domowych Klimatów dostałam piękną białą podstawkę na świecę. Warunkiem rozdawanki było to, aby osoba, która ją wygrała (były dwie nagrody) pochwaliła się w jaki sposób wykorzystała podstawkę. U mnie będzie ona częścią dekoracji świątecznej, już poczyniłam pierwsze przymiarki, więc wkrótce będzie też fotorelacja.

Wczoraj zaś dostałam paczuszkę od Beatki z Magicznego Zakątka, a w niej same cudeńka. Od dawna wiem, że Beatka tworzy piękne rzeczy, ale teraz mogłam się o tym przekonać namacalnie.
W candy do wygrania był piękny tildowy konik, a ja zostałam obdarowana całą masą pięknych rzeczy:


Konik okazał się jeszcze piękniejszy niż na fotkach, od razu podbił moje serce:) Nie dostał jeszcze swojego stałego miejsca, ponieważ wciąż jest w czyichś rękach i uściskach:)

Za to pozostałe rzeczy od razu znalazły swoje miejsca. Piękne serduszka, w kolorkach, które najbardziej lubię, zdobią moją kuchnię – jedno dynda sobie na półeczce obok innej zawieszki (także prezentu). A dwa pozostałe zdobią wiklinowe kosze na szafkach.


Otwierając paczuszkę od razu poczułam ulubiony zapach lawendy. Okazało się, że w skład prezentu wchodzi też woreczek wypełniony lawendą, a ozdobiony przepięknym haftem. Ten zawisł w pokoju na oknie, żebym mogła sobie na niego często popatrywać:



Beatko, jeszcze raz dziękuję za te przepiękne rzeczy! Sprawiły mi one moc radości!

poniedziałek, 10 października 2011

O ptaszkach

U Qry Domowej zobaczyłam piękną aranżację z ptaszkami w roli głównej oraz przeczytałam o ptasim konkursie organizowanym przez Agę.
Czasu na przygotowanie nowej dekoracji w zasadzie już nie ma, bo swoje propozycje można zgłaszać do ptasiego konkursu, tylko jeszcze w ciągu dzisiejszego dnia, na szczęście ja ptaszki bardzo lubię (nie tylko kury, o czym wspominałam już wiele razy;) i stale one u mnie goszczą. Pokażę więc w jaki sposób ptaszki umilają mi chwile spędzane w kuchni.
Na parapecie pośród hoi - szczególnie pięknie wyglądają, kiedy hoje obsypane są kwieciem:



I ptaszek wykonany przeze mnie własnoręcznie, dyndający sobie pod sufitem na tle ususzonych ziół i kwiatów:

niedziela, 9 października 2011

Jesienni goście i letni lokatorzy;)

Mimo, że na działce jeszcze wciąż pięknie kwitną letnie kwiaty:










to o kolejnej porze roku przypominają nostalgiczne chryzantemy i marcinki:





Także ptaszki zmieniają swą dietę z dotychczasowej wysokobiałkowej na jesienną bardziej energetyczną bogatą w nasiona i owoce:







Ale ptaszki, to nie jedyni stali bywalcy na mojej działce. Choć w założeniach tak właśnie być miało. Dwa lata temu na jabłonce zawisła budka dla ptaszków. W pierwszym sezonie upatrzyły ja sobie pleszki i w niej uwiły sobie gniazdko. W tym roku jakoś żaden ptaszek nie zdecydował się na zagnieżdżenie w owej budce. A że przyroda nie znosi próżni, zainteresowały się nią inne "zwierzątka". No i od późnej wiosny mamy na działce lokatorów, od których mi osobiście włos na głowie się jeży! Za to moi mężczyźni z wielkim zainteresowaniem śledzili poczynania nowych lokatorów budki, obfotografowując ich ze wszystkich stron. Muszę przyznać, że lokatorzy zachowywali się przez cały czas bardzo taktownie, grzecznie, nie sprawiając najmniejszego kłopotu. Mimo to, jakoś nie mogę się do nich przekonać i czekam późnej jesieni, kiedy to budka definitywnie zniknie z działki.
A oto rzeczeni lokatorzy i ich budowlane poczynania: