Muszę się pochwalić wczorajszym łupem z targu staroci! Jestem nim zachwycona, zakochałam się od pierwszego wejrzenia i wiedziałam, że bez względu na cenę musi być mój. A wszystkie te ochy i achy dotyczą starego (przedwojennego) pojemnika na mąkę:
A tu w towarzystwie innego emaliowanego przedmiotu - durszlaka. To też mój niedawny nabytek, tylko dla odmiany zupełnie nowy;) Długo szukałam takiego durszlaczka, aż w końcu znalazłam na allegro.
Drugim wyszperanym wczoraj cacuszkiem jest kryształowy kieliszek (szkoda, ze był tylko jeden). Już wypróbowałam, ze naleweczka z czarnego bzu smakuje z niego wyśmienicie;)))
A w związku z tym, że pora zbioru tych owoców właśnie się zbliża, podaję sprawdzony przepis. Tę nalewkę zrobiliśmy z mężem po raz pierwszy rok temu, podobnie jak z kwiatów czarnego bzu. Niestety, ta druga nie przypadła mi do gustu (ale to tylko moja opinia, bo wśród rodzinki zdania są podzielone). Natomiast ta z owoców jest rewelacyjna, zachwyca smakiem, aromatem i barwą! Polecam!
Nalewka na czarnym bzie
Kilogram dojrzałych owoców czarnego bzu, oczyszczonych, opłukanych i wysuszonych, zalać w słoju litrem spirytusu. Szczelnie zamknięty słój pozostawić przez miesiąc w ciepłym miejscu. Następnie nalewkę przecedzić i dodać do niej syrop przygotowany z 1/2 litra wody 1/4 kg cukru (zagotowany, odszumowany i wystudzony). Ponownie szczelnie zamknąć słój i odstawić na tydzień, po tym czasie nalewkę przefiltrować i rozlać do butelek, pozwalając jej dojrzewać przez pół roku w chłodnym i ciemnym miejscu.
Przepis pochodzi z książki "Domowy wyrób win, nalewek i miodów."
poniedziałek, 29 sierpnia 2011
wtorek, 23 sierpnia 2011
Pokój nastolatki
To swego rodzaju nowość w moim mieszkaniu, mimo, że nastolatkę mam już od kilku lat;) Ale do tej pory jej pokój był bardziej dziecięcy, urządzony na początku szkoły podstawowej zgodnie z tamtejszym gustem i oczekiwaniami mojej pociechy. Była więc dwukolorowa tapeta - na górze żółta w figury geometryczne, lamperia zaś gładka niebieska. Pokój od dłuższego czasu wymagał remontu, jednak nie mogłyśmy z córką ustalić wspólnego frontu zmian i prac. Ja, np. ni jak nie mogłam się zgodzić na czerwony sufit, a ona na przemycenie choć minimalnych dodatków w stylu retro. Czas na szczęście zadziałał na naszą korzyść, gust mojej nastolatki ewaluował troszeczkę w stronę moich upodobań i tak oto doszłyśmy do kompromisu, którego efektem jest taki oto wygląd pokoju:
Najważniejsze, że obie jesteśmy zadowolone z tych zmian.
A ja w końcu mogę zająć się przyjemniejszymi pracami, niż sprzątanie po remoncie:)
Najważniejsze, że obie jesteśmy zadowolone z tych zmian.
A ja w końcu mogę zająć się przyjemniejszymi pracami, niż sprzątanie po remoncie:)
niedziela, 7 sierpnia 2011
Aksamitki
W związku z kolejnym słonecznym dniem postanowiłam porobić troszkę fotek działkowym kwiatuszkom. Po przejrzeniu zdjęć okazało się, że najwięcej na nich aksamitek. Jestem z nich dumna, ponieważ wyhodowałam je z nasionek i teraz za pielęgnację, serce i uczucia odpłacają mi pięknym kwitnieniem.
Szczególnie ładnie prezentuje się obwódka na jednej z rabatek, wzdłuż alejki, którą tworzą aksamitki, żeniszek meksykański i szałwia błyszcząca:
Także kącik wypoczynkowy zdobią aksamitki: niska, wyniosła i clown:
I jeszcze troszkę fotek:
Bardzo lubię te kwiatuszki, kojarzą mi się z babcinym ogrodem, a poza tym są bardzo odporne na wszelkie warunki pogodowe i zawsze zachwycają swą urodą:)
Nie tylko ja je lubię, owady też:
Szczególnie ładnie prezentuje się obwódka na jednej z rabatek, wzdłuż alejki, którą tworzą aksamitki, żeniszek meksykański i szałwia błyszcząca:
Także kącik wypoczynkowy zdobią aksamitki: niska, wyniosła i clown:
I jeszcze troszkę fotek:
Bardzo lubię te kwiatuszki, kojarzą mi się z babcinym ogrodem, a poza tym są bardzo odporne na wszelkie warunki pogodowe i zawsze zachwycają swą urodą:)
Nie tylko ja je lubię, owady też:
środa, 3 sierpnia 2011
Pomidorowy post
Pomidorki obrodziły w tym roku, że aż miło, uprawiane (podobnie jak inne warzywa na mojej działce) zgodnie z zaleceniami kalendarza biodynamicznego, ekologicznie. W tym roku mam pięć gatunków pomidorków: Bawole serca, Malinowe, Awizo, Poranek i koktajlowe.
W związku z urodzajem, w tym roku po raz pierwszy oprócz celów konsumpcyjnych, pomidorki zostały wykorzystane przetwórczo. Co z tego wyszło przekonam się za jakiś czas;)
Na razie zrobiłam pomidorki cherry w zalewie:
1 kg małych pomidorków koktajlowych
4 ząbki czosnku
Zalewa:
4 szklanki wody
3 łyżeczki soli
2 łyżeczki kwasku cytrynowego
cukier do smaku
Pomidorki umyć, ponakłuwać wykałaczką, aby w czasie pasteryzowania nie popękały, a marynata dostawała się łatwo do środka. W przygotowanych słoikach ułożyć pomidorki wraz z ząbkami czosnku.
Zagotować wodę z kwaskiem cytrynowym, solą i szczyptą cukru. Nieco schłodzona zalewą zalać pomidorki. Słoiki szczelnie zakręcić, pasteryzować 25 min. w 85 stopniach C (pasteryzowałam w piekarniku).
Tak przygotowane pomidorki to podobno smakowity składnik sałatek lub dodatek do mięs i serów.
Przygotowałam też suszone pomidory, które pływają sobie w aromatycznej oliwie (wykorzystałam TEN przepis).
Dodatkowo z tego, co pozostało po drylowaniu pomidorów do suszenia przyrządziłam zupę pomidorową - smak nieporównywalny do takiej z "kupczym" koncentratem!
Na koniec mój pomidor - rekordzista, waży 800 g.
W związku z urodzajem, w tym roku po raz pierwszy oprócz celów konsumpcyjnych, pomidorki zostały wykorzystane przetwórczo. Co z tego wyszło przekonam się za jakiś czas;)
Na razie zrobiłam pomidorki cherry w zalewie:
1 kg małych pomidorków koktajlowych
4 ząbki czosnku
Zalewa:
4 szklanki wody
3 łyżeczki soli
2 łyżeczki kwasku cytrynowego
cukier do smaku
Pomidorki umyć, ponakłuwać wykałaczką, aby w czasie pasteryzowania nie popękały, a marynata dostawała się łatwo do środka. W przygotowanych słoikach ułożyć pomidorki wraz z ząbkami czosnku.
Zagotować wodę z kwaskiem cytrynowym, solą i szczyptą cukru. Nieco schłodzona zalewą zalać pomidorki. Słoiki szczelnie zakręcić, pasteryzować 25 min. w 85 stopniach C (pasteryzowałam w piekarniku).
Tak przygotowane pomidorki to podobno smakowity składnik sałatek lub dodatek do mięs i serów.
Przygotowałam też suszone pomidory, które pływają sobie w aromatycznej oliwie (wykorzystałam TEN przepis).
Dodatkowo z tego, co pozostało po drylowaniu pomidorów do suszenia przyrządziłam zupę pomidorową - smak nieporównywalny do takiej z "kupczym" koncentratem!
Na koniec mój pomidor - rekordzista, waży 800 g.
Subskrybuj:
Posty (Atom)