-->

czwartek, 26 maja 2011

Motyle cz.1

Kupiłam dziś nowy numer Werandy Country i jeden z artykułów od razu zainspirował mnie do sporządzenia tej notki:)

Rzecz oczywiście idzie o motyle:) Od kilku lat wraz z mężem uwieczniamy te piękne owady, napotkane na naszej działce, na spacerach, w czasie wakacyjnych pobytów na Mazurach.
Potem jest trochę szukania w necie, żeby zidentyfikować delikwenta i poznać jego imię:) A imiona to mają motyle, tak jak wygląd, bajeczne!
Oto pierwsza część "naszych" motylków:

Paź królowej:


Czerwończyk dukacik:


Przestrojnik trawnik:


Rusałka kratkowiec:


Strzępotek jurtina:


Wątlak brzegokropek:


Witalnik naostrzak:


Rusałka pawik:

niedziela, 22 maja 2011

Jedzcie stokrotki!

Pamiętacie taki film z Doris Day pt. „Nie jedzcie stokrotek”? Stare dobre kino:) Ale w moim tytule nie ma pomyłki. Jedzcie stokrotki, bo są zdrowe i smaczne.



Stokrotka pospolita (Bellis perennis) pojawia się już wczesną wiosną, zapowiadając dłuższe słoneczne dni:) Wskazana też jest szczególnie wiosną, pomaga bowiem oczyścić organizm po zimie, ponieważ ten maleńki kwiatuszek pobudza przemianę materii i oczyszcza krew. Można dodawać ja do sałatek, zup - nie tylko cieszy wówczas oko, ale stanowi też cenne uzupełnienie pożywienia.



Dzisiaj zaproponowałam mojej rodzince taką oto kolację:



Początkowo było trochę zdziwienia i sceptycyzmu, ale na koniec usłyszałam:
- Kiedy znów będziemy jedli stokrotki?



Dodatkowo, skuszona takowymi zapewnieniami: "cera twoja nabierze aksamitnej gładkości, a oczy blasku" przygotowałam maseczkę na twarz.
Zalałam łyżkę stołową kwiatu stokrotki 1/2 szklanki wrzątku i pozostawiłam na 30 min. do naciągnięcia.





Przecedziłam i zlałam do buteleczki. Trzy łyżki powstałego naparu zmieszałam z dwiema łyżkami otrębów i jedną łyżką płynnego miodu. Powstałą papkę nałożyłyśmy sobie z córką na twarz, na 15 min., po czym spłukałyśmy letnią wodą. Maseczka odpręża, nadaje delikatności skórze. Polecam!

Kwiat stokrotki także zasuszyłam. W połączeniu z kwiatem bzu czarnego i kwiatem lipy będzie stanowił doskonałą herbatkę, którą można stosować w przypadku różnego rodzaju kaszlu, rozszerza bowiem śluz i łagodzi bóle w klatce piersiowej.

sobota, 14 maja 2011

Majowo

Dziś tylko fotki:)















niedziela, 8 maja 2011

Mniszek lekarski

Zainteresowanie ziołami otrzymałam chyba w genach;) Moja prababcia ze strony taty posiadała wielką wiedzę na temat ziół i ich właściwości leczniczych. Zbierała, suszyła zioła, przyrządzała z nich różne mieszanki, mikstury. Podobno jej ziołowe leki pomogły, w różnych dolegliwościach wielu ludziom. Jej córka, a moja babcia, jako, że z tą wiedzą obcowała, na co dzień, zna wiele gatunków roślin leczniczych, troszkę zna zastosowanie tych bardziej popularnych, ale całość tajników sporządzania mieszanek ziołowych, leków, odeszła razem z prababcią. Podobno chciała ona nauczyć ziołolecznictwa swoich dwóch wnuków, w tym mojego tatę, ale oni, jak tylko babcia zaczynała im pokazywać różne rośliny, uciekali na pola i łąki;) Za to z wielką przyjemnością słuchali bajek wymyślanych i opowiadanych przez ich babcię, która miała do tego wielki talent. Dziś wspominają, że takich pięknych bajek nie słyszeli ani nie czytali już nigdy potem. Prababcia wszczepiła im też miłość do książek, w tym do dzieł Sienkiewicza – miała jedno z pierwszych wydań Trylogii, niestety cały jej księgozbiór, w tym wiele pozycji dotyczących ziół strawił ogień.
No, ale miała być o ziołach:)
Jako, że pora roku odpowiednia, a roślina niezmiernie popularna, to zacznę od MNISZKA LEKARSKIEGO (Taraxacum officinale):









Najbardziej znany i coraz bardziej popularny jest miód z mniszka. Ja robię go od kilku lat z przepisu Edysi79:

PIERWSZEGO DNIA (dzień musi być pogodny, słoneczny i nie po deszczu) należy zebrać 500 kwiatów mniszka. Kwiaty rozłożyć na białym papierze, najlepiej na dworze (ja rozkładam na białym prześcieradle, na balkonie), aby wyniosły się z nich wszelkie robaczki.
Potem włożyć kwiaty do garnka, dodać do nich pokrojoną w plasterki wyszorowaną cytrynę. Zalać 1 litrem wody, zagotować i gotować na małym ogniu 20 minut. Odstawić na 24 godziny.
DRUGIEGO DNIA odcedzić płyn, odcisnąć na gęstym sitku lub przez ścierkę. Do płynu wsypać 1 kg cukru, wymieszać, zagotować i gotować ok. 1,5 godz. Znów odstawić na 24 godziny.
TRZECIEGO DNIA zagotować miód raz jeszcze i gotować aż po lekkim ostygnięciu stanie się lekko ciągnący. Miód jest gotowy kiedy łyżka którą się go mieszała, po odłożeniu na talerzyk, zaczyna się do niego przylepiać ( z mojego doświadczenia wynika, ze dzieje się tak po ok. 20-25 min. Gotowania na wolnym ogniu).
Gorący miód wlać do słoików, dobrze zakręcić i odwrócić do góry dnem. Zostawić do ostygnięcia.





Miodek ten ma wiele zastosowań – na kaszel, przeziębienia, do herbatki i ciast. Ja podaję codziennie rano łyżeczkę miodu mojemu synkowi alergikowi (uczulony jest m.in. na mleko i jego przetwory) i obserwuję znaczną poprawę. Całe lato objada się np. lodami, nie stroni od produktów mlecznych, a objawy alergiczne (głównie skórne) nie nasilają się.
Moja rodzinka bardzo lubi też kanapki z tym miodkiem, a ja słodzę sobie łyżką miodu zupy mleczne:)
Podam przy okazji mniej znany przepis na wykorzystanie tego mniszkowego specjału, ale bardzo smaczny, mogący np. uatrakcyjnić majówkę:
40 ml whisky
50 ml mleka
3 łyżeczki miodu z mniszka
lód w kostkach
Wszystkie składniki trzeba wymieszać w shakerze wypełnionym kostkami lodu.
Broń Boże, nie zachęcam do pijaństwa! Trunkiem należy się delektować, spożywać w niewielkich ilościach ( w innym wypadku miodek mógłby się zbyt szybko skończyć, a na następny trzeba czekać cały rok;)
U mnie i tak miodek zbyt szybko się kończy (a bynajmniej nie przesadzam z powyższym trunkiem;). Co roku robię go więcej – w tym przygotowałam porcję z 1000 kwiatów mniszka, a jeszcze taką samą planuję zrobić, jak tylko pozwoli na to pogoda:)
Mniszek ma szczególną wartość dla osób z cukrzycą (ta choroba też jest obecna w mojej rodzinie). Chorym osobom zaleca się jedzenie na wiosnę codziennie jednej do trzech łodyg mniszka razem z kwiatami. A także, przez cały rok pić herbatkę z korzeni mniszka, która działa korzystnie zarówno w przypadku hiperglikemii, jak i hipoglikemii. Z tym, że korzenie mniszka należy suszyć jesienią, gdyż wtedy mają prawie 40% inuliny (korzystnie wpływającej na przetwarzanie węglowodanów i przemianę cukrową) więcej niż wiosną.