-->

piątek, 11 czerwca 2010

Poczułam miętę;)

Od kilku lat robimy z mężem nalewki. Mamy już sprawdzone przepisy, które smakują nam, rodzinie i znajomym. Bo wiadomo, że nie ma nic przyjemniejszego niż sączenie naleweczki w miłym towarzystwie, szczególnie w jesienne i zimowe wieczory. Co roku staramy się też wypróbować nowe przepisy, część z nich przechodzi potem do tej grupy sprawdzonych i lubianych:) W tym roku eksperymenty zaczynamy od mięty. Właśnie zlaliśmy miętówkę. Jeżeli jej smak będzie tak niesamowity jak kolor, to pewnie będziemy ją powtarzać co roku.
Zrobiliśmy dwie wersje wytrawną i słodką.

Wytrawna miętówka
0,5 l spirytusu
0,5 l wody
4-5 gałązek mięty
1 łyżeczka cukru
skórka z 1 cytryny

Cukier rozpuścić w wodzie, dodać spirytus, przelać do słoja, włożyć gałązki mięty. Cytrynę sparzyć, wytrzeć, obrać, pokroić skórkę, dodać do nalewki. Słój zamknąć odstawić w ciemne i chłodne miejsce ( i tu znalazłam różne wersje od tygodnia do 4 tygodni). Ja odstawiłam na 2 tygodnie. Po tym czasie miętówkę przefiltrować, rozlać do butelek i zakorkować.
Słodką nalewkę z mięty przyrządzamy w ten sam sposób, dodając więcej cukru - do tych składników 15 dag czyli ok. ¾ szklanki.
Moją faworytką jest oczywiście wersja słodka:)

Image Hosting by PictureTrail.com

Na wypróbowanie czeka też przepis na:

Miętówkę z jabłkami:
Pęczek liści świeżej mięty
0,5 l spirytusu
0,75 l soku jabłkowego
30 dag cukru
Liście mięty umyć, osączyć, zalać spirytusem, szczelnie zamknąć, odstawić na 10 dni w ciemne miejsce. Przefiltrować, zmieszać z ostudzonym syropem ugotowanym z soku i cukru, ponownie przefiltrować. Pić trunek rozcieńczony wodą mineralną, silnie schłodzony idealnie gasi pragnienie.
Z tym przepisem poczekam, aż moje jabłuszka dojrzeją i będę miała prawdziwy sok jabłkowy:) Poza tym gdzieś wyczytałam, że mięta jest najbardziej aromatyczna wtedy, kiedy kwitnie, więc wtedy najlepiej ją przetwarzać:)

Ci, co produkują własne nalewki, twierdzą, że najtrudniej jest wytrzymać 6 miesięcy, które to zwykle zalecane są na dojrzewanie nalewki, żeby ją spróbować. Na pocieszenie mogę napisać to, co wyczytałam w ostatnio kupionej książce o nalewkach, że dawniej nastawiało się nalewkę w dniu narodzin dziecka, a dojrzewała ona do dnia ślubu tego dziecka! Więc czym jest te pół roku, w porównaniu z takim czasem;)

5 komentarzy:

  1. Jedzonko, nalewki - prawdziwa gościna u Ciebie:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też lubię sama robić różne nalewki. Z mięty jeszcze nigdy nie robiłam.Dzięki za przepisy!
    Pozdrawiam niedzielnie

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj znowu kusisz naleweczką :)
    Jeszcze jedna nie gotowa...i nie wiadomo czy w ogóle będzie :( a Ty mi tutaj podajjesz następne przepisy do wypróbowania :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wygląda na trunek zacny. Dotarłem tu właśnie przez poszukiwanie przepisu na jaką nalewkę mięty z aromatem cytryny. Z pewnością spróbuję wykonać.

    Mam pytanie jednak, jako całkowity żółtodziób - czy całe uliścione gałązki mięty nabyć można w sklepie zielarskim, czy jedynie zmielone? Bo w tej drugiej postaci nabywa się je na wagę. Ile taka gałązka ważyć sobie może?

    OdpowiedzUsuń
  5. KosKos ja miałam miętę z własnego ogródka, oczywiście świeżą. Na Twoje pytanie nie potrafię, niestety odpowiedzieć:) Mogę tylko dodać, że liście mięty najlepiej zbierać tuż przed kwitnięciem, wtedy ich smak i zapach są najintensywniejsze. A miętówkę polecam, szczególnie słodką (przy czym wcale ona taka słodka nie jest;)

    OdpowiedzUsuń